Grzybica to realny problem. Na szczęście z miesiąca na miesiąc mam wrażenie, że stereotypowe podejście do Candidy się zmienia. Obwinianie grzybów za wszelkie dolegliwości jakie tylko mogą istnieć zdarza się często. Z pewnością grzyby nie są jednym winowajcą problemów ze zdrowiem, chociaż mogą zaburzać delikatną florę jelit i powodować dalsze, pośrednie problemy. Dotychczasowe podejście, zarówno konwencjonalne jak i alternatywne, sprawdzało się do zabicia Candidy. Nieważne czy flukonazolem czy olejkiem z oregano, często prowadziło to do zaburzenia homeostazy organizmu w drugą stronę. Dodatkowo dieta antygrzybiczna jest jedną z bardziej restrykcyjnych, ponieważ eliminuje niemal wszystkie węglowodany, łącznie ze skrobią, na skutek przekonania, że uszkodzone enterocyty nie są w stanie jej trawić.

Tymczasem mamy nowe funkcjonalne podejście do Candidy, które sama praktykuję od dawna. Przestajemy traktować grzyby jako wyizolowany problem. Przestajemy myśleć, że nawet najmniejsza ilość węglowodanów będzie karmić grzyby, i jedynym sposobem walki z nimi jest agresywna kuracja, mająca je po prostu zabić czy zagłodzić.
Czym są tak naprawdę grzyby i jakich warunków potrzebują aby się rozwijać? Najlepszym wyjaśnieniem jakie słyszałam jest odwołanie do kuchni. Co możemy zrobić np. z drożdżami, które są najbardziej powszechnymi grzybami? Możemy upiec chleb albo wyprodukować piwo. Potrzeba tylko aktywnych drożdży i czegoś co spowoduje ich wzrost. Drożdże idealnie rosną na cukrze, i w odpowiedniej temperaturze szybko zaczynają się namnażać. Z tego powodu, gdy mamy problemy z Candidą, powszechne stereotypowe podejście nakazuje wykluczyć wszelkie węglowodany z diety.Cukier cukrowi jednak nierówny. Teoretycznie każdy węglowodan jest cukrem, czyli połączeniem węgla, wodoru i tlenu w różnych konfiguracjach. Punkt widzenia zależy jednak od punktu siedzenia. Dla kucharza cukier to biały/brązowy proszek, którego używa do gotowania czy pieczenia. Każdy kto kiedyś próbował swoich siłę np. w pieczeniu wie, że dodanie drożdży do mąki, spowoduje ich śmierć. Potrzeba cukru aby urosły. I analogiczne warunki panują w naszym przewodzie pokarmowym. Z punktu widzenia kucharza ani ryż, ani ziemniaki ani kasze nie są cukrem. Nie sposób użyć drożdży na kaszy i upiec cokolwiek. Drodze umrą, ponieważ potrzebują prostego cukru. Co więcej niektóre węglowodany powodują wzrost bakterii, które pozwalają utrzymać grzyby w ryzach. Podobnie ocet czy kiszonki, które zawierają grzyby nie spowoduje, że grzybica się rozwinie. Dodanie octu do grzybów też je zabija. Grzyby też nie powodują wzrostu grzybów, z tego powodu suplement Saccharomyces boulardii, który jest probiotycznym grzybem ma negatywny efekt na Candidę (mamy na to nawet polskie
badania). Saccharomyces boulardii stymuluje produkcje immunoglobuliny wydzielniczej SIgA, która uniemożliwia przyłączanie się Candidy do jelit.
Zabijać czy nie zabijać? Ograniczać węglowodany czy nie? Coraz więcej głosów sugeruje, że najlepsze funkcjonalne podejście polega na ograniczeniu przetworzonych węglowodanów, bez eliminacji naturalnych zdrowych ich źródeł. Gdy to nie pomoże, zastosowanie naturalnych substancji antygrzybicznych może być pomocne. Z pewnością zabicie całej flory jelit, czy antybiotykami czy agresywnymi lekami antygrzybicznymi, zaburza równowagę w drugą stronę, i również może powodować problemy. W suplementacji poza Saccharomyces boulardii pomocny, i do tego bezpieczny jest kwas kaprylowy, a najlepiej monolaurin. Niemniej jednak podejście skupione na równowadze, omijające agresywne kuracje może się okazać najlepszym sposobem na powrót organizmu do homeostazy.